– Jestem pod wrażeniem twojej zdolności do oswojenia tego tygrysa. Jaki jest twój sekret?
Dawno, dawno temu byłem jednym z „tych ludzi”. Mówiąc „ci ludzie”, jestem pewien, że szybko zdasz sobie sprawę, że byłem jedną z tych osób, które miały zdjęcie tygrysa w swoim profilu randkowym.
W 2009 roku pojechałem z siostrą i bratem do Chiang Mai w Tajlandii i natknęliśmy się na sanktuarium Tygrysów z obfitością menażerii wszelkiego rodzaju egzotycznych zwierząt.
W ramach biletu wstępu miałeś prawo do 15 minut w wybiegu z młodym, dorastającym lub dorosłym tygrysem bengalskim.
Na ścianach wisiały plakaty informujące anglojęzycznych gości, że ich tygrysy nie są odurzone narkotykami, ale są naturalnie uspokojone, ponieważ nie chcą niczego – ani jedzenia, ani ćwiczeń.
Moja siostra i ja żartowaliśmy, że gdybyśmy mieli wejść do klatki z tygrysem, wolelibyśmy, żeby był odurzony. Niezależnie od tego, turyści z szeroko otwartymi oczami brali udział i odchodzili bez szwanku.
Nigdy nie miałem ochoty siedzieć z tygrysem i naturalnie mam awersję do ryzyka.
Mój starszy brat, którego nigdy nie widziałem z dala od jakiegokolwiek niebezpieczeństwa (człowieka, zwierzęcia, natury itp.), odmówił wykorzystania swojego biletu, aby usiąść z tygrysem. Moja siostra się zgodziła.
Wbrew własnemu osądowi wszedłem na dużą otwartą przestrzeń, na której znajdowało się od czterech do pięciu dorastających tygrysów. Żałuję, że tego nie zrobiłem, ale w tym przypadku zadziałała mentalność „Kiedy w Rzymie”.
Wybrałem dorastającego tygrysa po prostu dlatego, że nie musiał czekać. Wręczyłem aparat do jego opiekuna i poprosiłem go, aby jak najszybciej zrobił jak najwięcej zdjęć.
Był uprzejmy, ale musiał mieć upodobanie do chwil Kodaka, kiedy potrząsał długim łańcuchem przed twarzą zaspanego tygrysa, by go zaalarmować i pozować.
Siedziałem sztywno, wstrzymałem oddech i zrobiłem co w mojej mocy, by uśmiechnąć się naprawdę. Zużyłem mniej niż 30 najdłuższych sekund mojego życia, aby zrobić to zdjęcie. Tylko zdjęcie się liczyło, a ja go załapałem.
Uciekłem z tego doświadczenia bez szwanku i uznałem to za zwycięstwo. Moje spotkanie z dzikim stworzeniem było ekscytujące, nawet po Tajlandii.
Kiedy siedzisz ze zwierzęciem tak pięknym jak tygrys i żyjesz, by opowiedzieć tę historię, chcesz się nią podzielić.
„Trend tygrysa zapalił się szybciej niż
Ruch deportacyjny Justina Biebera”.
Człowieku, czy to zadziałało! Dostałem dużo wiadomości.
Co ważniejsze, dostałam wiadomość od faceta, który w końcu został (byłym) chłopakiem. Wysłał powyższego e-maila podziwiając moją nieustraszoność i pytając, jak oswoiłem tygrysa.
Dzięki temu mogę przytoczyć historię sukcesu w randkowaniu online bezpośrednio na moim pionierskim zdjęciu tygrysa.
Myślę, że wiele osób oczekiwało podobnego rezultatu po doświadczeniach z tygrysami. Niestety trend na obraz tygrysa rozpalił się szybciej niż ruch deportacyjny Justina Biebera.
To, co kiedyś było powieścią i zdjęciem wartym rozmowy, stało się starym kapeluszem.
Wygląda na to, że każda inna osoba, zwłaszcza faceci, ma teraz taką, ponieważ stworzyła strony poświęcone wykorzystywaniu ludzi z ich zdjęciami z podróży tygrysów. Kiedy wszyscy (lub pozornie wszyscy) to robią, blask zaczyna zanikać.
Teraz, gdybyś malował paznokcie tygrysa, a może golił go irokezem, myślę, że mógłbyś zachować przyczepność ze zdjęcia.
Podczas gdy tygrys może być stylem, który wyblakł wraz z porą roku, punkt obrazu tygrysa żyje.
Zrobienie czegoś interesującego na zdjęciach to świetny sposób na generowanie rozmów. Rozmowy są pierwszym krokiem do rozpoczęcia jakiegokolwiek związku.
Zmieniaj swoje zdjęcia i korzystaj z wyjątkowych i interesujących doświadczeń, aby przyciągnąć uwagę randkowicza, miejmy nadzieję, że nie spowoduje to potencjalnego uszkodzenia ciała.