Nowe badania mówią, że na liczbę rozwodów w USA ma bezpośredni wpływ stan gospodarki i przewidują, że więcej par rozejdzie się, ponieważ będą one lepiej sobie na to pozwolić.
Autor badania, socjolog Philip N. Cohen z University of Maryland, chciał przyjrzeć się, w jaki sposób skutki ekonomiczne wpływają na wskaźnik rozwodów w USA.
Jego odkrycia zostaną opublikowane w nadchodzącym przeglądzie badań populacji i polityki.
Cohen stwierdził, że liczba rozwodów spadła wraz z rynkami w 2007 roku. Wskazuje na niektórych ekonomistów, którzy postrzegali to jako „srebrną podszewkę” recesji, sugerując, że zbrodnie kryzysowe połączą parę.
Jednak Cohen powiedział, że spadek liczby rozwodów może być bardziej związany z kosztowną naturą próby niż z siłą danego małżeństwa.
„Od 2008 do 2011 r. 4 procent rozwodów
to by się nie wydarzyło.
Szacuje, że w latach 2008-2011 około 4% rozwodów, które miały miejsce, nie miało miejsca. To oznacza około 150 000 par.
W 2008 r. Cohen znalazł kobiety rozwiedzione w tempie 20,9 na 1000 zamężnych. Rok później wskaźnik ten spadł do 19,5 i 19,8 w 2010 roku.
Badanie sugeruje, że możemy prześledzić ożywienie gospodarcze w porównaniu z rosnącym wskaźnikiem rozwodów w całym kraju.
„Historia pokazuje, że wahania liczby rozwodów wynikające ze zmieniających się warunków ekonomicznych mogą bardziej odzwierciedlać czas rozwodu niż szanse na rozwód” – powiedział Cohen.
Według socjologa Andrew Cherlina z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, dokładnie tak się stało w latach 30. XX wieku, po nastaniu najczarniejszych dni w historii amerykańskiej gospodarki.
„Wskaźnik rozwodów spadł podczas Wielkiego Kryzysu nie dlatego, że ludzie byli szczęśliwsi ze swoich małżeństw, ale dlatego, że nie mogli sobie pozwolić na rozwód” – powiedział.