Szeroko zakrojone nowe badania nie znalazły dowodów na istnienie długo dyskutowanego kobiecego „punktu G”, znanego również jako najbardziej wrażliwa strefa erogenna.
Niektórzy eksperci od seksu twierdzą nawet, że mit może być szkodliwy dla kobiet.
W badaniu nie podjęto próby ostatecznego określenia lokalizacji punktu G. Zamiast tego skupiła się na tym, jak jest postrzegana przez kobiety.
Do badania przebadano 900 zestawów bliźniąt jednojajowych i nieidentycznych. Uważa się, że gdyby kobiety miały takie miejsce, bliźnięta jednojajowe zgłaszałyby je w podobny sposób, ponieważ mają te same geny.
Jednak żaden wzór nie pojawił się wśród identycznych bliźniąt, a nawet bliźniąt nieidentycznych, które mają tylko połowę genów.
„Nie pojawił się żaden wzór wśród identycznych lub
nieidentyczne bliźnięta, które mają tylko połowę genów”.
„To zdecydowanie największe badanie, jakie kiedykolwiek przeprowadzono i pokazuje dość jednoznacznie, że idea punktu G jest subiektywna” – powiedział współautor badania Tim Spector, epidemiolog genetyczny z King’s College of London.
„Kobiety mogą argumentować, że posiadanie punktu G jest spowodowane dietą lub ćwiczeniami, ale w rzeczywistości znalezienie prawdziwych cech jest praktycznie niemożliwe” – powiedział.
Krytycy badania zwracają uwagę, że nie bierze pod uwagę wpływu posiadania różnych kochanków i pomija lesbijki i osoby biseksualne.
Termin „punkt G” został spopularyzowany po wydaniu książki z 1982 roku o tym samym tytule, dla wielu rozpoczynających miłosne poszukiwania, aby go znaleźć i podbić.
Jednak miejsce to po raz pierwszy opisał ponad pół wieku temu niemiecki ginekolog Ernst Grafenberg. Niektórzy eksperci nadal nazywają to miejscem Grafenberg.
Niektórzy eksperci twierdzą, że chociaż nie ma nic złego w patrzeniu, nie ma też dowodu, że to prawda. Inni twierdzą, że tworzy fałszywy poziom satysfakcji seksualnej, który może pozostawić poczucie nieodpowiedniego.